Our Kids logo
Our Kids logo

4. Expo Szkół Niepublicznych, 10 lutego 2024 r.     O tegorocznych targach  

Wywiad Our Kids: Poznaj lepiej Montessori Farm School Folwark Bialka

Rozmówczyni Our Kids: Małgosia Tarnowska, twórczyni i dyrektorka szkoły



Montessori Farm School Folwark Bialka to pierwsza taka w Polsce placówka - szkoła-farma, gdzie oferowany będzie program Montessori w formacie "work & study", czyli młodzież będzie uczyła się i pracowała prowadząc gospodarstwo.

Our Kids rozmawia o tym ambitnym przedsięwzięciu z jego spiritus movens Małgosią Tarnowską, dyrektorką i właścicicielką zespołu szkół "Warsaw Montessori Family", w którego skład wchodzą dwujęzyczne placówki Montessori przeznaczone dla dzieci i młodzieży na każdym etapie rozwoju - od żłobka, poprzez przedszkole i szkołę podstawową aż do liceum.  kontynuuj czytanie...

Thames British School

Na tej stronie:


Ten najnowszy projekt - szkoła-farma rozpocznie swoją działalność w roku akademickim 2022/23 w miejscowości Białka na bliskim Podlasiu.

Oto nagranie wideo tej rozmowy, a poniżej jest transkrypt tej rozmowy:

Idea szkoły-farmy

Our Kids: Rozmawiajmy o szkole na farmie, którą otwierają Państwo już w przyszłym roku szkolnym. Z tego co słyszałam przygotowania trwają już od dłuższego czasu. Proszę opowiedzieć nam o tym jak powstał pomysł stworzenia tej niezwykłej szkoły.

Małgosia Tarnowska: Pomysł powstał w mojej głowie wiele lat temu, kiedy zakładaliśmy pierwszy oddział Casa dei Bambini, czyli naszej szkoły dla najmłodszych dzieci. Dr Montessori, nasza matka duchowa i prekursorka, przewidziała dla kolejnych etapów edukacyjnych różne rozwiązania związane z edukacją, więc już wtedy wiedziałam, że ostatnim etapem naszych placówek, naszego szkolnictwa będzie szkoła-farma. Powstały kolejne etapy i placówki - cudowne miejsca, w których mamy na różnych etapach edukacyjnych dzieci, rodziców i kadrę. W 2016 roku wybrałam się na kolejne studia montessoriańskie do Ohio i 5 tygodni spędziłam tam w modelowej szkole-farmie Hershey Montessori Farm School, położonej w przepięknym miejscu. Wróciwszy z Ohio z kolejnym dyplomem, tym razem edukacji Montessori dla młodzieży od 11/12. do 18. roku życia, postanowiłam założyć na początku szkołę tzw. urban-based, czyli w mieście. To jeszcze nie była szkoła-farma. Kupiliśmy jako organizacja piękną willę, a właściwie ruiny willi na warszawskim Mokotowie. Dziś jest to nasza żółta willa, niesamowite miejsce z duszą. Stworzyliśmy tam szkołę dla młodzieży w wieku od 11 do 15 lat z elementami farmy. Jest ona w środku miasta, ale niewyobrażalne rzeczy tam robiliśmy i do dziś robimy. Pandemia oczywiście trochę je zaburzyła. Mamy ogród ziołowy, organiczną szklarnię, czyli młodzież uprawia pomidory i ogórki. Mamy mały kurnik, z którego po pierwszym roku kogut musiał odejść, gdyż mieszkańcom warszawskiego Mokotowa niestety przeszkadzały poranne pobudki o czwartej nad ranem. I powstało pytanie: i co dalej? Czy jesteśmy w stanie realizować myśl dr Montessori w absolutnie autentycznym jej wydaniu w środku miasta, w Warszawie? Może to być szkoła z elementami Montessori, gdzie prowadzimy kuchnię, gdzie młodzież gotuje, sprząta, gdzie młodzież sama prowadzi szkołę. To wszystko pięknie działa, ale jednak ogranicza nas fakt, że jesteśmy w mieście. I takim autentycznym miejscem miała stać się farma.

W czasie pandemii, kiedy wszyscy byliśmy zamknięci w domach, postanowiłyśmy z koleżanką Elą, że zaczniemy szukać miejsca, w którym stworzymy ten ostatni etap – prawdziwy, autentyczny i spełniający potrzeby młodzieży w tym wieku. Ela znalazła piękny pałac na bliskim Podlasiu. To jest Lubelszczyzna, niecałe dwie godziny drogi z Warszawy. Weszliśmy w posiadanie tego miejsca. Tam mamy prawie 10 hektarów, czyli nie jesteśmy ograniczeni małymi grządkami, na których uprawiamy w Warszawie ziółka. Nikt nam nie będzie robił problemów w związku z kogutem piejącym o świcie.

Mamy to miejsce dwa lata. W międzyczasie przywodziliśmy tam młodzież i dzieci na różne przedsięwzięcia, np. „community-building trips”, „green schools”, „summer camps”. Sprawdzaliśmy, jak to działa, czy damy radę poprowadzić prawdziwą szkołę-farmę z „residential aspect”, bo dr Montessori dla tego etapu edukacyjnego przewidziała nie tylko prowadzenie farmy przez młodzież (obok oczywiście całego planu „work and study”), ale również prowadzenie hotelu. A to miejsce jest idealne: przepiękny pałac, historyczne miejsce, gdzie młodzież może zgłębiać tzw. „place-based pedagogy” czyli pedagogikę miejsca, ale też korzystać z uroków natury i tego co tam mamy.

Our Kids: Rozumiem, że inspiracje i wzorce wzięła Pani właśnie z tego wyjazdu do Ohio. Czy takie placówki już istnieją również w Polsce?

Małgosia Tarnowska: Nie, my będziemy pierwszą szkołą-farmą w Polsce. Takie szkoły funkcjonują od wielu lat w różnych zakątkach świata. Dla nas modelową szkołą jest Hershey Montessori Farm School w Ohio.

Specyfika i unikatowy charakter szkoły

Our Kids: A co szkoła zamierza dawać swoim uczniom, czego nie jest w stanie zrealizować taka konwencjonalna, tradycyjna szkoła?

Małgosia Tarnowska: To są może bardzo górnolotne słowa, ale ta szkoła przygotuje młodzież, nastolatków do wejścia w dorosłe życie. Ona spowoduje, że wejdą w życie gotowi - gotowi na różne przeciwności losu i różne trudności, które ich czekają w życiu. Gotowi w sensie przygotowani do życia. Pamiętam jak w 2016 roku głęboko studiowałam właśnie ten etap edukacyjny i wtedy mówiło się, że żyjemy w bardzo trudnych czasach, gdzie wszystko dzieje się i zmienia bardzo szybko. A do tego dzisiaj dochodzą jeszcze czasy pandemii i bardzo aktualny w tej chwili w Polsce problem - inwazja Rosji na Ukrainę, czyli czasy wojny. Więc jak do tego młodzież przygotować? I my przez to co tam będziemy robić, przez tzw. „plan of work and study”, czyli pracę, ale jednocześnie głęboki i bardzo bogaty program edukacyjny, przygotujemy młodzież do tego, żeby weszła w dorosłe życie bez względu na to jak szybko i w którym momencie w nie wejdzie i jak szybko okoliczności wokół jej rozwoju się zmieniają.

Internat i inne formy nauki

Our Kids: Ponieważ szkoła nie jest zlokalizowana w Warszawie ani w żadnym dużym ośrodku miejskim to oczywiste jest, że młodzież będzie musiała tam mieszkać, czyli będzie to szkoła z internatem?

Małgosia Tarnowska: Nie lubimy za bardzo tego określenia, gdyż ono w Polsce ma nienajlepszą konotację. Internat nie wszystkim nam się dobrze kojarzy. Boarding school w anglosaskiej kulturze ma nieco inne konotacje. Mówimy, że jest to „Montessori Farm School with residential aspect”, czyli z możliwością zamieszkania. Istotą szkoły-farmy jest to, że młodzież prowadzi miejsce, w którym mieszka, w którym uczy się i pracuje. Tak, będzie to szkoła z internatem.

Our Kids: Jak to będzie funkcjonowało w codziennym życiu: czy młodzież będzie przyjeżdżała i spędzała tam czas do najbliższych ferii, kiedy pojedzie do domu?

Małgosia Tarnowska: Scenariusze mamy różne i to nie są nasze scenariusze autorskie, lecz podpatrzone w innych bardzo dobrze funkcjonujących tego rodzaju ośrodkach w całym świecie. W Hershey Montessori School spotkałam młodzież, która spędzała tam okrągły rok, bo przyjeżdżała z dalekich krańców świata i wyjeżdżała tylko na święta - Boże Narodzenie czy inne święta, które obchodziła. Naszą główną ścieżką będzie możliwość przyjazdu. Jesteśmy szczęściarzami, gdyż w miejscowości, w której ulokowany jest nasz pałac, pięć minut od niego, jest stacja kolejowa, do której z Warszawy można dojechać pociągiem w półtorej godziny. Planujemy, że młodzież będzie przyjeżdżała z opiekunem - z jednym z nauczycieli bądź z tzw. house parent w niedzielę wieczorem i wyjeżdżała w piątek po zajęciach. Ale zgłaszają się do nas rodzice zainteresowani tak zwanym „home schoolingiem”, co u nas będzie możliwe, ponieważ program jest bardzo indywidualny i grupa będzie niewielka (na początku rzecz jasna, bo jak sądzimy szybko się rozrośnie). Będzie możliwość przywożenia dzieci z różnych stron Polski na bloki zajęć. Wolelibyśmy, żeby nauczanie odbywało się jednak regularnie, 5 dni w tygodniu. I oczywiście mamy też możliwość zamieszkania dla uczniów międzynarodowych, których rodzice będą chcieli wysłać dzieci do takiej szkoły z internatem z różnych stron świata. Będą tam mogły pozostawać siedem dni w tygodniu.

Istotą prowadzenia szkoły-farmy jest to, że jest tam instytucja tzw. „house parents”. Jest to małżeństwo, które prowadzi ośrodek wspólnie z młodzieżą. Są oni „role models” (wzorcami postępowania) dla młodzieży, która pomaga im w gotowaniu, sprzątaniu. To małżeństwo będzie tam na stałe i będzie się młodzieżą opiekowało, wspólnie z nią prowadząc to miejsce.

Farma

Our Kids: I będzie się opiekować całą trzódką, bo rozumiem, że będą tam różne zwierzęta.

Małgosia Tarnowska: Tak. Mamy duży rozmach i już zaczynamy, ale chcemy, żeby młodzież w tym uczestniczyła. I to jest właśnie istotą szkoły-farmy, że młodzież od początku do końca będzie prowadziła aktywności takie jak np. pasieka, czyli będzie planować, kupować, inwestować, produkować miód, a potem go sprzedawać. Chodzi tutaj o ich ekonomiczną niezależność, samodzielność i to jest właśnie to przygotowanie ich do życia. Dziś uczymy młodzież przedsiębiorczości, różnych kursów ekonomii, a my tymczasem damy im możliwość poprowadzenia tego w praktyce. Oczywiście oni będą musieli zrobić mini budżet, będą musieli kupić, zaplanować. W międzyczasie popełnią mnóstwo błędów, na których się nauczą na czym właśnie polega przedsiębiorczość.

Będą pszczoły, będzie ogród warzywny i ziołowy, ekologiczny. Będą warzywa na nasz własny kuchenny użytek, ale również i na sprzedaż. Nieopodal w miejscowości Radzyń Podlaski odbywają się cotygodniowe targi. Zrobiliśmy już wstępne rozeznanie i tam nasza młodzież będzie mogła sprzedawać te warzywa. Mamy jagnięta, będą też kury. Już właśnie nasze dzieci ze szkoły na Szwoleżerów w inkubatorze odhodowały stadko dwudziestu i już zaczynamy je przewozić na farmę.

Mamy dużo zapytań w sprawie koni. Dziewczynki i chłopcy w tym wieku kochają konie i myślimy o tym. Ja pochodzę z koniarskiej rodziny więc jest mi łatwiej o tym myśleć, ale też ważna jest kwestia odpowiedzialności i pracy, jaką należy w to włożyć. I stolarnia. To jest aktywność bardzo popularna we wszystkich szkołach-farmach Montessori rozsianych po całym świecie, gdzie młodzież pracuje w drewnie. To naprawdę cudowne jak powstają deski, łyżki. No i kuchnia oczywiście z przetworami. Istotą szkoły na farmie jest to, że żyjemy z tego co wyprodukujemy. Oczywiście nie tylko, bo musimy się posiłkować innymi produktami, ale mamy nadzieję, że nam się uda. My nawet w Warszawie pieczemy z młodzieżą chleb i na śniadania we wszystkich placówkach jemy swój własny chleb, a nie kupny i tam będziemy chcieli też piec własny chleb. Więc mamy taką commercial kitchen na własne potrzeby czy potrzeby gości hotelowych, ale młodzież będzie mogła sprzedawać nadwyżki jedzenia i uczyć się jak to działa.

Ktoś mógłby zapytać czy my tam kształcimy młodych rolników. Otóż nie. Przygotowujemy ludzi, którzy mają wejść odpowiedzialnie w życie. Żyjemy w takich czasach, że młodzież nieczęsto wie skąd się biorą podstawowe produkty, jak to jest, że z tego słoika szklanego jesteśmy w stanie położyć coś na chleb i skąd ten chleb. Więc wszystko będziemy własnymi siłami produkować. Dr Montessori, zapytana, dlaczego dla tej grupy wiekowej wymyśliła szkołę-farmę i prowadzenie hotelu, powiedziała bardzo ładne słowa: „It’s a limitless field for scientific study”. Dzisiaj widzimy, ile można się tutaj nauczyć. Przecież tu jest i pogoda, czyli elementy geografii oraz wszystkie nauki przyrodnicze, ale ileż matematyki w robieniu biznesplanów i wyliczaniu! Ja widziałam młodzież w Hershey i w innych szkołach Montessori na farmie siedzącą całymi nocami i liczącą, dlaczego im coś nie wyszło albo dlaczego tak świetnie wyszło i co zrobić, żeby więcej zarobić. No i te pieniądze przez nich zarobione w wieku 13, 14 czy 15 lat to jest rzecz, która ich cieszy jak nic innego, ta niezależność finansowa. Co jest istotne w tym wszystkim jeszcze to współpraca. Kiedy dzisiaj szukamy ludzi do pracy to kogo szukamy? Team players. Bo najtrudniejsze jest, żeby ten ktoś umiał działać w grupie. A jak nie będziesz team player na farmie, to nie tylko ty nie przetrwasz, ale nie przetrwa wszystko co się tu robi. Zapytałam moją trenerkę z Harshey dlaczego uważa, że farma jest taka ważna, powiedziała, że „Farm never sleeps”, czyli farma nigdy nie śpi. Tu zawsze się coś dzieje, ty jesteś odpowiedzialny dzień i noc, musisz działać w teamie. Jedni śpią, a drudzy pilnują. „You can’t cheat on the farm”. Jak nie nakarmisz kur czy kurcząt to zdechną. Tak samo z pszczołami. Nauczysz się o wszystkich chorobach. Dzisiaj wszyscy wiemy jak ważne są pszczoły. Jak przez to przejdziesz, to dopiero zobaczysz, prowadząc pasiekę, jak i na czym to wszystko polega.

Oczywiście ja mówię o tych przepięknych aspektach związanych z prowadzeniem farmy, ale oprócz tego jest bardzo bogaty plan edukacyjny, czyli obok tego się uczymy, ale bazując na tym co robimy w praktyce. I to jest realne i namacalne. Dr Montessori powiedziała: „Dlaczego szkoły nie odpowiadają na potrzeby młodzieży? Dlatego, że nie ma purposeful learning – oni nie wiedzą po co się uczą tych pierwiastków czy tych całek. A tu się uczą po to, żeby móc wybudować kurnik, żeby wszystko wyliczyć i to jest bardzo ściśle związane z tym co oni faktycznie tam robią. I to ma sens i cel, co jest chyba najpiękniejsze w tym wszystkim.”

Uczniowie

Our Kids: W jakim wieku będą Państwa uczniowie?

Małgosia Tarnowska: Dr Montessori ten okres adolescentowy podzieliła na dwa etapy: 11/12-15, czyli younger adolescents i 15-18 – older adolescents. Ponieważ my mamy dość dobrze funkcjonującą w tej chwili i akredytowaną szkołę IB w Warszawie dla tych starszych adolescentów w wieku 15-18 lat, tę szkołę-farmę chcielibyśmy przeznaczyć dla młodszych uczniów, czyli od 11/12 do 15 lat, tak żebyśmy tam mogli ich przygotowywać między innymi do ścieżki IB. Mamy wszystkie etapy nauczania od żłobków przez przedszkola, szkoły podstawowe i liceum. Nasza szkoła-farma na pewno nie skończy się na 15 latach. Będą tam też na pewno dzieci starsze, ale nie chcielibyśmy jeszcze teraz przyjmować starszych, kiedy zaczynamy z młodszym. Chcemy z naszymi dziećmi rosnąć.

Our Kids: A jakich uczniów się Państwo spodziewają?

Małgosia Tarnowska: I tu są znowu różne scenariusze, które widzimy w modelowych szkołach-farmach w świecie. Niektóre szkoły decydują się na taką formułę, że przywożą swoich uczniów ze swoich urban-based schools. Nasza Yellow Villa i Montessori Middle School świetnie funkcjonują. Nasza młodzież przyjeżdża do nas na rozliczne aktywności więc postanowiliśmy, że nie będziemy jej zabierać stamtąd, a raczej będziemy ją tutaj zapraszać. Teraz przyjeżdża grupa norweskiej młodzieży ze szkoły Montessori w Norwegii. To nasi ósmoklasiści przyjadą i wspólnie z nimi poprowadzą jeden z wielu projektów ekologicznych, który jest zaplanowany we współpracy ze szkołą w Norwegii. Dlatego rozpoczęliśmy kampanię informacyjną, żeby dotrzeć do rodziców zainteresowanych taką niekonwencjonalną edukacją. Jest to niekonwencjonalne, nowatorskie, inne i zgłaszają się rodzice z różnymi oczekiwaniami i różnymi potrzebami. Często jest to odpowiedź na publiczną edukację, czyli na edukację tradycyjną. Często są to rodzice z edukacji domowej, ale są też rodzice, którzy zdają sobie sprawę, że ich dzieci właśnie wchodzą w najtrudniejszy etap rozwoju fizycznego i hormonalnego zwany często przez nas rodziców „buntem i naporem” i myślą, że skoro to miejsce oferuje właśnie taką pracę u podstaw to może dobrze na tym etapie rozwoju i w tym wieku oddzielić na chwilę dzieci od rodziny.

Bo to też był właśnie pomysł dr Montessori, że w tym najtrudniejszym okresie rozwoju hormonalnego, najdelikatniejszym, fizjologicznie najtrudniejszym, warto, żeby młodzież nie mieszkała z rodzicami bo wtedy jest najwięcej najtrudniejszych sytuacji. Dziś wiemy z czym one się wiążą. Mamy mnóstwo problemów z depresjami, z używkami, z uzależnieniem od internetu, zwłaszcza postpandemicznym. Być może część naszych uczniów trafi z Warszawy do nas, ale już mamy zapisy i lokalne i z Polski, a także ze świata.

Our Kids: Ilu uczniów przewidują Państwo w szkole?

Małgosia Tarnowska: Idealnym modelem na rozpoczęcie szkoły-farmy Montessori jest dziesięcioro uczniów w różnym wieku. Ścieżka jest niesłychanie zindywidualizowana więc każdy uczeń jest indywidualnie prowadzony. Jest dużo pracy, dużo obowiązków. Chcielibyśmy zacząć od dziesięciorga uczniów i co roku rozwijać się. Na razie nasze możliwości to około 40 uczniów, więc zakładam, że za jakieś 5 lat pewnie uczniów tylu będzie. Ale planujemy też rozbudowę czworaków, które są obok pałacu. Bo dziś młodzież będzie mieszkała w pałacu jako takim, w przepięknych pokojach historycznych z antycznymi meblami. Do tych pokoi wstawiłyśmy też łóżka piętrowe.

Nauczyciele

Our Kids: A nauczyciele? Jak państwo to zorganizują?

Małgosia Tarnowska: Zorganizowaliśmy to w taki sposób, że część zajęć będzie w blokach, co jest możliwe z punktu widzenia polskiej podstawy programowej i pedagogiki Montessori i przygotowania młodzieży do IB. Bo w związku z tym, że prowadzimy dobrze prosperującą placówkę - liceum z maturą międzynarodową, tak będziemy też uczniów przygotowywać. Mamy na miejscu naszych house parents, czyli naszych native speakers. Więc nasi anglojęzyczni nauczyciele będą na stałe na miejscu. Część nauczycieli mamy lokalnie odnalezionych i przetestowanych przez ostatni rok. Pracowali z nami podczas różnych eventów. A część nauczycieli będzie przyjeżdżała z Warszawy, niektórzy będą przyjeżdżali na bloki, np. matematyka będzie prowadzona w bloku przez trzy dni w tygodniu. Przyjedzie nauczyciel matematyki i poprowadzi zajęcia przez trzy dni. Taki format pojawia się w zwykłych szkołach.

Program nauczania

Our Kids: Ciekawe jest połączenie Montessori z IB. Jak wyglądać będzie program w Państwa szkole?

Małgosia Tarnowska: Szkoły-farmy międzynarodowe, które funkcjonują w świecie, przygotowują młodzież do różnych ścieżek. Ja bym nie chciała przygotowywać i do A-Levels i do IB, ale do jednej ścieżki, bo mam już takie doświadczenie - od 6 lat prowadzimy middle school, gdzie realizujemy międzynarodowy program Montessori i polską podstawę programową, która jest niezwykle bogata w porównaniu z innymi programami nauczania. Ale też nie jesteśmy „slaves of national curriculum”. Musimy patrzeć na „study” z perspektywy „work”, bo przygotujemy lepszego ucznia, my go lepiej przygotujemy do każdego innego programu przez to, że będzie open-minded, że będzie team player, przez to, że on będzie potrafił współpracować i będzie myślał.

Już nie mówię o aspektach takich jak świeże powietrze, o ruchu. Przecież „movement makes you smarter”. Ten sport, ten ruch i to wszystko co się tam będzie odbywało na świeżym powietrzu spowoduje, że młody człowiek będzie akademicko lepiej przygotowany do każdego etapu edukacyjnego. Przygotujemy go do egzaminu ósmoklasisty, przygotujemy go do egzaminu do liceum z maturą IB, przygotujemy tak żeby był na tyle pewny siebie, żeby móc i do jednego i do drugiego przystąpić przygotowany.

Dwujęzyczność

Our Kids: Szkoła jest dwujęzyczna. Jak ta dwujęzyczność jest realizowana w praktyce?

Małgosia Tarnowska: Nauka odbywa się w dwóch językach, jeśli mamy do czynienia z uczniem, który pochodzi z Polski, ale jeśli będą uczniowie ekspaci to nauka będzie głównie po angielsku. Dla naszych polskich dzieci będzie edukacja dwujęzyczna. Wymagamy, żeby uczniowie przychodząc do nas mieli już podstawy języka, bo będziemy od początku uczyć po angielsku. Więc jeśli nie mówią dobrze po angielsku to pewnie będą jakieś szybkie kursy wyrównujące czy dające możliwość rozwoju tego języka.

Wizja na przyszłość

Our Kids: Gdzie Pani widzi szkołę za 5 lat?

Małgosia Tarnowska: Ja bym chciała, żeby młodzież prowadziła samowystarczalną farmę i żeby miała satysfakcję z tego, że od początku sami zaplanowali, wyprodukowali, sprzedali i utrzymali się nie tylko z tych pieniędzy, ale z tego produktu, który tam powstał. I tak to widzę - samowystarczalność. Chciałabym też, żeby poprowadzili hotel. To miejsce jest przepiękne i daje wiele możliwości. A zatem rola, czyli uprawa, hodowla zwierząt, sprzedaż i ten hotel, może Bed and Breakfast. Chcę żeby poprowadzili to za pięć lat, żebym to nie ja z koleżanką i jeszcze kilku innych pracowników, tylko żeby ta młodzież to robiła na różnych etapach. I to jest właśnie podział pracy. Dajemy im też taką możliwość, żeby wszystkiego spróbowali - ktoś będzie recepcjonistą, a ktoś będzie menedżerem, menedżerem kuchni, menedżerem hotelu czy farmy w czasie kilkuletniego cyklu. Oprócz całego bogatego programu nauczania uczniowie spróbują różnych ról społecznych i zobaczą czy rzeczywiście będą chcieli je pełnić. Nie chodzi o to czy oni się nadają, bo każdy się nadaje.

Widzę to jako coś, co będzie prowadzone przez młodzież. I to byłoby największym spełnieniem moich marzeń i spełnieniem potrzeb młodzieży. Oni będą wiedzieli i czuli, że „I can do it” i da im to poczucie własnej wartości, poczucie spełnienia. Ja mam wiarę i wiem, że młodzież to potrafi, tylko trzeba im to dać. Trzeba im dać miejsce, które oni poprowadzą. Oczywiście sami tego nie zrobią - my musimy być obok, musimy być dla nich wzorcami postępowania. My musimy im pokazywać jak to się robi i razem z nimi popełniać błędy. Ale mam w to wiarę i wiem, że to byłoby spełnieniem marzeń dużej części młodzieży i rozwiązaniem wielu problemów, bo Montessori jest odpowiedzią na wiek dojrzewania. My wszyscy się jeżymy jako rodzice słysząc o tym, że nasze dziecko za chwilę będzie nastolatkiem, że zaraz wejdzie w okres buntu i naporu. Dajmy im w tym okresie buntu i naporu i tego dojrzewania coś takiego co jest meaningful, purposeful, co spowoduje, że oni przekierują swoje emocje i nie będą z nami się szarpać, a my z nimi.

Reakcje na pomysł szkoły-farmy

Our Kids: Jakie były reakcje na ten pomysł?

Małgosia Tarnowska: Reakcje były różne, ale przywykliśmy do tego, bo kiedy 23 lata temu otwieraliśmy w Warszawie pierwsze przedszkole Montessori, w którym nie było zabawek, bogate w materiały edukacyjne i pomoce dydaktyczne, przychodzili rodzice i dziwili się: „Ale jak to nie ma zabawek?” Tak samo było potem, 20 lat temu, kiedy otwieraliśmy szkołę podstawową, gdzie grupy od początku były mieszane wiekowo w klasach 1-3. To było kontrowersyjne. Dzisiaj to już jest normą. Rodzice często byli zszokowani, ale zaufali nam na etapie przedszkolnym bez samochodzików, misiów i innych zabawek i z tym, że dzieci piekły chleb, same wszystko przygotowywały i posługiwały się ostrymi narzędziami. Czy potem na etapie urban-based young adolescence program na Tatrzańskiej, gdzie mieliśmy kury, a dzieci mają dyżury na tzw. zmywaku. Proszę sobie wyobrazić jaki to był szok. Mamy taką bogatą niestandardową ofertę edukacyjną od wielu lat. W tej chwili mamy około 400 rodzin, a dzieci jest oczywiście więcej i rodzice nam ufają. Nasza szkoła-farma będzie pierwsza w Polsce, ale w świecie takie placówki już funkcjonują.

Fragment książki dr Marii Montessori

Małgosia Tarnowska: Na koniec fragment książki dr Montessori „From Childhood to Adolescence”, która miała swoje pierwsze wydanie w 1948 roku.

"Schools as they are today, are adapted neither to the needs of adolescence nor to the times in which we live. Society has not only developed into a state at utmost complication and extreme contrasts, but it has now come to the crisis in which the peace of the world and civilisation itself are threatened" (tłum. Szkoły takie, jakie są dzisiaj, nie są przystosowane ani do potrzeb młodych ludzi, ani do czasów, w których żyjemy. Społeczeństwo nie tylko stało się niezwykle skomplikowane i pełne skrajnych kontrastów, ale teraz doszło do kryzysu, w którym zagrożony jest pokój na świecie i sama cywilizacja).

To są niezwykle aktualne słowa w tych postpandemicznych czasach i w czasie wojny, kiedy bardzo się angażujemy we wszelką działalność pomocową z naszą młodzieżą.

I pomysł takiej właśnie szkoły-farmy i spełniania potrzeb młodzieży i przygotowania ich wejścia w dorosłe życie jest niezwykle trafiony. Więc nie ma lepszego czasu, żeby założyć pierwszej w Polsce szkoły-farmy niż właśnie teraz, w okresie postpandemicznym i w czasie wojny.

Osoby, które to czytały, również oglądały: